• 30 lipca 2024 18:30

84-letni czytelnik „Głosu Seniora” wciąż występuje na scenie

lip 30, 2024

Pan Zbigniew Wójcik od 72 lat gra na akordeonie. Jak sam mówi, ładuje akumulatory, kiedy występuje dla publiczności. Ma za sobą wiele koncertów i wciąż współpracuje z wieloma instytucjami kultury. Jako czytelnik „Głosu Seniora” zachęca innych do podjęcia aktywności i realizowania własnych pasji, które nadają życiu sens.

Kiedy zaczęła się Pana miłość do muzyki?

W moim domu muzyka rozbrzmiewała od zawsze. Mój ojciec grał na akordeonie zrobionym rzemieślniczym sposobem. Kiedy miałem 12 lat, zacząłem naukę w Szkole Muzycznej I stopnia w Będzinie. W mojej miejscowości żyło kilku doskonałych akordeonistów. Wśród nich był późniejszy wykładowca Akademii Muzycznej w Katowicach. Z uwagą słuchałem ich gry. W 1957 roku skończyłem szkołę muzyczną, zdałem maturę i zacząłem naukę w Państwowej Szkole Technicznej w Warszawie. Być może moje losy potoczyłyby się inaczej, gdyby w tamtym czasie funkcjonowała klasa akordeonu w Akademii Muzycznej, a tak zostałem technikiem telewizji odbiorczej. W trakcie nauki miałem kilkuosobowy zespół muzyczny, z którym grałem dla studentów i nie tylko.

Jak obecnie wygląda Pana kariera? Zajmuje się Pan wyłącznie muzyką?

Moja miłość do muzyki trwa nadal. Od momentu przejścia na emeryturę na akordeonie gram znacznie częściej. Do tej pory współprowadziłem 30-osobowy zespół wokalny Ale-Babki, który działa przy Domu Kultury w Siewie. Akompaniuję również zespołowi SIEWIE-ŻAKI przy UTW w Siewierzu. Często występuję solo na uroczystościach gminnych i towarzyskich, gram w domach opieki i współpracuję z domami kultury. Ostatnio koncertuję w kawiarni przy Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej. Jestem członkiem stowarzyszenia „Świat Akordeonu” i uczestniczyłem w kilku ogólnopolskich zjazdach akordeonistów. Przyjaźnię się z wieloma wspaniałymi muzykami, m.in. z Marcinem Wyrostkiem.

Wciąż jest Pan aktywny zawodowo. W jaki sposób zachowuje Pan siły witalne?

Mimo wieku (84 lata) cieszę się względnie dobrym zdrowiem, a to dzięki lekarzom z Centrum Chorób Serca w Zabrzu, gdzie 9 lat temu przeszedłem zabieg ablacji. Na ile mi moje lenistwo pozwala, staram się ruszać: gimnastykuję się, chodzę z kijkami, ćwiczę na siłowni terenowej. Mieszkam w lesie i natura dostarcza mi ciągłej pracy, bo trzeba grabić liście czy kosić trawę. Poza tym uwielbiam rozwiązywać sudoku, a gra na akordeonie pozwala mi ćwiczyć pamięć do tego stopnia, że w czasie 2-godzinnego recitalu nie potrzebuję pulpitu z nutami, bo… to wszystko mam w głowie i pod palcami.

Czy udziela Pan także lekcji gry? Jeśli tak – czy kontakt z drugą osobą wpływa na pana samopoczucie i sprawczość?

Nigdy nie udzielałem lekcji gry na instrumencie. Gdy byłem jeszcze aktywny zawodowo, praca wypełniała mi całe dni. A może nie czułem powołania pedagogicznego, w przeciwieństwie do mojej małżonki, która jest emerytowaną nauczycielką języka polskiego?

Prowadzi Pan swój kanał na YouTubie. Jak Pan odnajduje się w wirtualnym świecie?

Swego czasu UTW w Siewierzu organizował kurs komputerowy dla seniorów, w którym uczestniczyliśmy wraz z żoną. Ten kurs pozwolił mi na swobodne posługiwanie się komputerem: korzystam z poczty elektronicznej i bankowości on-line, jestem aktywny na Facebooku i na Youtubie, gdzie publikuję filmiki z moją muzyką. Cieszę się, gdy widzę powiększające się grono odwiedzających mój kanał. W trudniejszych chwilach, kiedy komputer odmawia posłuszeństwa. pomagają mi córka lub wnuczki.

Gdyby miał Pan dać jakąś radę naszym czytelnikom, jak by ona brzmiała?

Seniorzy! Jeżeli Wam tylko pozwala zdrowie, wychodźcie z domu, bierzcie udział w zajęciach zespołów, stowarzyszeń działających na terenie Waszych miejscowości. Rozwijajcie swoje pasje i pielęgnujcie kontakty międzyludzkie. Bądźcie aktywni umysłowo i fizycznie. Starajcie się, aby dzień nie był podobny do dnia. Ale uwaga! Jest jeden minus takiego życia: będziecie mieli wrażenie, że czas upływa za szybko…