Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego od lat wspiera działalność organizacji pozarządowych. W marcu tego roku funkcję dyrektora NIW-u objął Michał Braun – ekspert w dziedzinie wolontariatu, który doświadczenie zdobywał, pomagając w szkole w Indiach czy więzieniu w Boliwii. Przez lata związany był z Centrum Wolontariatu, a obecnie jest członkiem Krajowej Rady Działalności Pożytku Publicznego. W wywiadzie opowiedział o misji i przyszłości NIW-u.
Jak pan ocenia dotychczasowe działania Narodowego Instytutu Wolności? Jakie są obecne cele i misja tej instytucji?
Celem jest to, aby środki dla organizacji pozarządowych były dostępne dla wszystkich, a nie wyznaczane przez pryzmat polityki. Wiele organizacji przestało aplikować do Instytutu po latach swojej działalności, bo czuło, że trzeba mieć specjalne wsparcie polityczne. Stworzony wcześniej system pozwalał na manipulowanie zasadami przydzielania dotacji na każdym możliwym etapie: od przygotowania wniosków po rozliczanie i akceptowanie sprawozdań. Środki dla organizacji pozarządowych muszą być rozdzielane sprawiedliwie, a programy NIW-u – odpowiadać na potrzeby organizacji. Instytut nie jest tylko instytucją grantodawczą, a także centrum kontaktu dla organizacji. Sprawuje nadzór nad organizacjami pożytku publicznego, prowadzi wykaz OPP uprawnionych do otrzymania 1,5% podatku dochodowego od osób fizycznych
Ja widzę Instytut jako miejsce, które łączy, a nie dzieli. Trzeba jednak pamiętać, że jesteśmy agencją wykonawczą ministra i realizujemy działania zlecone przez Radę Ministrów. Obecne programy były tworzone przez lata i odpowiadały na wiele potrzeb, ale stale pojawiają się nowe obszary wymagające interwencji. NIW powinien być instytucją, która pokazuje, jak dobrze prowadzić konkursy pozarządowe z transparentną polityką.
Jakie programy obecnie realizuje NIW?
NIW ma dwa rodzaje programów – horyzontalne i tematyczne. Horyzontalne dotyczą całej sfery działań organizacji pozarządowych. Dzięki PROO organizacje mogą szkolić kadrę, kupić sprzęt, współfinansować zakup siedziby czy doposażenia, co pozwala rozwijać organizację. Z kolei NOWEFIO finansuje różne inicjatywy organizacji pozarządowych – od tych związanych z kulturą po pomoc społeczną.
Dla seniorów i organizacji senioralnych ciekawy może być regranting. W każdym regionie mamy operatora regrantingu, czyli organizację, która dostaje większą sumę pieniędzy na przyznawanie niewielkich grantów na przykład grupom nieformalnym. Dzięki temu lokalne organizacje mogą ubiegać się o granty bez konieczności wypełniania długich wniosków i wielomiesięcznego czekania na transzę. Więcej informacji znajduje się na stronie www.niw.gov.pl/nasze-programy/nowefio/.
Jaka kwota jest przeznaczana w każdym województwie na dofinansowanie w ramach regrantingu?
W każdym województwie na fundusze regrantingowe przeznaczanych jest kilkaset tysięcy rocznie. Poza programami horyzontalnymi NIW oferuje też programy tematyczne: poradniczy, młodzieżowy, ludowy, harcerski czy międzynarodowych spotkań. Seniorów powinien zainteresować program poradniczy. Z kolei w ramach programu młodzieżowego uczniowie mogliby zorganizować na przykład międzypokoleniowe spotkania.
Czyli młodzież mogłaby zorganizować Dzień Seniora albo Senioralia?
Takie wydarzenia – integracja Młodzieżowej Rady Miasta z Radą Seniorów – byłyby mile widziane i mogłyby zostać sfinansowane z regrantingu.
A czy zmieni się coś w kwestii kwot PROO i NOWEFIO?
Co do kolejnych lat nie mamy decyzji w tej sprawie, ale na pewno kwoty nie będą mniejsze.
Ile organizacji korzystało z dofinansowania i czy ta liczba wydaje się Panu odpowiednia?
Wnioski składało już ponad 20 tysięcy organizacji. Wśród beneficjentów prowadzi województwo mazowieckie. Na Mazowszu dofinansowano w sumie ponad 1,3 tysiąca projektów, a na przykład w województwie świętokrzyskim – prawie 700.
Chciałbym, aby więcej organizacji składało wnioski. Stąd pomysł Akademii NIW-u, czyli webinarów i szkoleń wyjazdowych, które prowadzimy w wielu miastach w Polsce. Chcemy wesprzeć również niewielkie organizacje z małych miejscowości, dlatego w NOWEFIO mają one więcej punktów strategicznych.
Jest Pan ekspertem w obszarze wolontariatu. Jak wygląda zaangażowanie naszego społeczeństwa w tej kwestii?
Jeśli chodzi o sam wolontariat, to organizacje dużo robią w związku z promocją wolontariatu systematycznego, obudowanego ustawą. Natomiast ostatnie lata pokazują, że najlepiej działa wolontariat z serca. W czasie agresji Rosji na Ukrainę Polacy pokazali ogromną siłę wolontariatu. Tysiące ludzi pomagało w punktach recepcyjnych, jeździło na granicę, zbierało datki – to wszystko bez żadnych umów wolontariackich, ustaw, wielkich pośredników, zaświadczeń i wpisów do CV. W pierwszym roku trwania wojny w Ukrainie wolontariusze i Partnerzy Korpusu Solidarności przygotowali i przeprowadzili na rzecz uchodźców z Ukrainy 136 projektów i działań angażujących w sposób systematyczny wolontariuszy.
Ostatecznie nie chodzi o żadne benefity, tylko o potrzebę. I to widać w krajach, takich jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone. Na jednej z wizyt studyjnych odwiedziłem Muzeum Historii Naturalnej w Denver, gdzie kilka tysięcy emerytowanych nauczycieli geografii i fizyki przychodziło jako wolontariusze i prowadziło warsztaty dla dzieci. Zaangażowanie społeczne jest zakodowane w mentalności tamtejszych ludzi. Dopóki nie będziemy mieć przeświadczenia o tym, że warto pomagać i ciąży na nas współodpowiedzialność za otoczenie, to wolontariat nie będzie wystarczająco się rozwijał.
Natomiast badania nie odzwierciedlają faktycznej liczby wolontariuszy – ministranci, panie z Koła Gospodyń Wiejskich, harcerze, działacze UTW czy członkowie ruchów osiedlowych pewnie nie nazwaliby się wolontariuszami, choć spełniają takie przesłanki. Duży ruch społeczny rozwija się zwłaszcza w mniejszych miejscowościach i często nie jest on zarejestrowany, dlatego minister Agnieszka Buczyńska mówi, żebyśmy myśleli również o tych społecznikach i aktywistach, którzy nie zawsze działają w usystematyzowany sposób. Musimy więc zaszczepiać współodpowiedzialność za otoczenie, a nie „wpychać” w formalne ramy. Oczywiście musimy ich przestrzegać, jeśli profesjonalne organizacje pracują z wolontariuszami przy dużych wydarzeniach. Natomiast sam rozwój wolontariatu powinien zacząć się od wspomnianego już poczucia odpowiedzialności za otoczenie.
Jak to zrobić?
Do tej pory działał Korpus Solidarności, czyli Program Wspierania i Rozwoju Wolontariatu Systematycznego. Musimy się więc sprawdzić, na ile był skuteczny i na ile rozwinął wolontariat w Polsce. Trzeba również wspierać nieformalne grupy i edukować. Potrzebujemy zaplecza organizacyjnego – centrów wolontariatu. W Ministerstwie Edukacji Narodowej jest tworzony nowy przedmiot pt. edukacja obywatelska. Temat wolontariatu być obecny na każdym poziomie edukacji i w mediach.
Ale czy jeden przedmiot w szkole coś załatwi?
Myślę, że żadna pojedyncza interwencja tego nie rozwiąże. Temat musi być obecny w szkole, w serialach, filmach fabularnych i wielu innych obszarach. Żadne pojedyncze agencje nie rozwiążą tego w pojedynkę. NIW we współpracy z ministrami planuje strategię przekrojowych zmian.
Powiedział Pan, że badania nie są miarodajne. Czy jest Pan w takim razie zadowolony z obecnego poziomu wolontariatu i jego rozwoju?
Nie, wręcz odwrotnie. Nadal poziom zaangażowania jest bardzo niski. Chociaż coraz więcej organizacji pozarządowych wie, jak zarządzać wolontariuszami i jak korzystać z ich pomocy, to jednocześnie nie ma wystarczającej liczby osób, które chciałyby się angażować – zwłaszcza w małych miejscowościach.
Mało zaangażowana jest społeczność studencka. Wynika to m.in. z rosnących kosztów życia. Studenci muszą pracować, aby się utrzymać. Moim zdaniem przez lata jednym z kluczowych błędów w promocji wolontariatu było przedstawianie go jako pierwszy krok na rynku pracy, a nie jako naturalny sposób zdobywania doświadczenia, nauki.
Jednym z głównych problemów jest niezrozumienie trzeciego sektora przez samorząd. Jak zmienić poszerzyć wiedzę urzędników na temat wolontariatu i organizacji działających w sferze pożytku publicznego?
Problem na pewno nie jest czarno-biały. Urzędnicy i władze lokalne potrzebują większego otwarcia się na organizacje pozarządowe, dlatego trzeba wypracować nowe zasady, znowelizować ustawy, ale też pokazywać dobre praktyki w samorządach. Jednakże organizacje pozarządowe muszą być lepiej przygotowane do współpracy – znać ustawy i brać udział w konsultacjach. Poziom zaangażowania w dyskusję nad programami współpracy jest bardzo niski, choć właśnie w nich znajdują się informacje o tym, na co zostaną przeznaczone pieniądze i jak wygląda kwestia wynajmu lokalu. Oczywiście większość społeczników powie: nie jesteśmy od uchwał, jesteśmy od działania. Jednak w kontekście współpracy z samorządem obydwie strony muszą być przygotowane. Samorząd często nie zna realiów wolontariatu i nie rozumie, że organizacje nie mają środków na wkład własny. Moim zdaniem wymaganie wkładów własnych na zadania zlecone jest nie w porządku, skoro budżet gminy składa się z podatków, a gmina żąda, aby organizacja jeszcze dopłaciła.
Obydwie strony muszą się rozumieć, dlatego NIW chce szkolić i organizacje, i urzędników choćby z pomocnikami regionalnymi ds. społeczeństwa obywatelskiego.
Czy chciałby Pan coś przekazać?
Warto szukać środków w Instytucie i warto brać udział w naszych wydarzeniach. Już teraz zapraszam wszystkich czytelników do wzięcia udziału w naszych webinarach, dorocznej konferencji NIW-u i dorocznym Forum Wolontariatu. Wtedy możemy wsłuchać się w głos organizacji.