W dniu 11 września o godzinie 11 00 rozpoczęła się wielka manifestacja uczczenia 90 rocznicy katastrofy lotniczej Żwirki i Wigury. Uroczystość była reprezentowana przez Kompanię reprezentacyjną Wojska Polskiego oraz orkiestrę reprezentacyjną Sił Powietrznych RP.
Jest to chwila, w której można przywołać ku pamięci tę ogromną tragedię dwóch wielkich bohaterów z naszej historii lotnictwa. 11 września 1932 roku zginęli dwaj wybitni polscy lotnicy: Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura. Mieli oni wiele wspólnego z bohaterem antycznego mitu – możemy ich nazwać synami Ikara. Tak jak Ikar zdobywali przestworza, zachwyceni przekraczaniem granic możliwości, by w końcu podzielić jego los, prawdziwym „startem do wieczności”.
Kpt. pil. Franciszek Żwirko urodził się na Wileńszczyźnie 16 sierpnia 1895 r. W 1921 roku przedostał się do Polski przez zieloną granicę i wstąpił do wojska. W 1923 r. został lotnikiem w wojskowej Szkole Pilotów w Bydgoszczy. W 1927 r. wykonał pierwsze loty nocne w historii polskiego lotnictwa. Przez pewien czas Franciszek Żwirko, był dowódcą eskadry ćwiczeń pilotażu w Centrum wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie.
Z kolei utalentowany inż. Stanisław Wigura, urodził się 9 kwietnia 1903 roku w Warszawie. Naukę kontynuował na Politechnice Warszawskiej, gdzie wraz ze swoim kolegą Stanisławem Rogalskim, w 1925 r. skonstruował swój pierwszy samolot. Żwirko i Wigura na pozór stanowili niedobraną parę. Żwirko był niskiego wzrostu, mocno zbudowany z ogoloną głową, żonaty. Wigura był wysoki, szczupły, miał bujne włosy i był kawalerem, żyjącym w świecie cyfr.
Łączyła ich jednak fascynacja lotnictwem. Ich pierwszy wyczyn to przelot nad Europą lotem okrężnym na trasie 5000 km. Żwirko osiągnął na RWD-2 rekordową wysokość 4004 m. Triumf w turnieju lotniczym Challenge odbył się w sierpniu 1932 r. w Berlinie. Lotnicy niemieccy w dwóch poprzednich edycjach zwyciężyli dwukrotnie. Startowały 43 samoloty. Aeroklub polski reprezentowały 3 załogi na samolotach PZL-19 i RWD-6. Najwięcej punktów otrzymały samoloty RWD-6 i PZL-19. Początek był dla nich udany. Pomyślnie zaliczyli próby techniczne – krótkiego startu i lądowania, minimalną prędkość, składanie i rozkładanie skrzydeł, rozruch silnika, zużycie paliwa. Ich lot prowadził do Berlina między innymi przez Warszawę, Kraków, Pragę, Wiedeń, Rzym, Paryż, Kopenhagę, Goteborg i Hamburg. Po tym męczącym locie zostali liderami. Los całego turnieju miał rozegrać w ostatniej konkurencji „maks. prędkość na trójkątnym 300 km odcinku ze startem i lądowaniem w Berlinie”. Wygrali Niemcy, ale Żwirko utrzymał przewagę w punktacji ogólnej i to właśnie na lotnisku w Berlinie zabrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”. To właśnie ta data, 26 sierpnia, stała się Świętem Lotnictwa Polskiego.
Zapraszani na liczne spotkania Żwirko i Wigura polecieli do Wilna. Krótko potem udali się do Pragi na święto czechosłowackiego lotnictwa. W niedzielę 11 września 1932 r. rano zerwał się silny wiatr i nadciągnęły chmury. Samolot leciał na wysokości około 100 m. Młodzi ludzie z dzwonnicy kościoła w Cierlicku widzieli wyraźnie, jak drżą skrzydła rozkołysanego płatowca. Aeroplan leciał dalej w stronę Kościelca. Dwaj rolnicy widzieli jak od kadłuba odrywa się skrzydło. Silnik ucichł. Aeroplan przewrócił się i spadł na zrąb lasu. Odleciało drugie skrzydło, rozległ się trzask łamanych drzew. Świadkowie pobiegli udzielić pomocy ofiarom wypadku. Kilka kroków od rozbitej maszyny, na leśnej ścieżce, leżał zmasakrowany człowiek. Chwilę potem w niskim zagajniku także znaleziono martwego człowieka. Nieco później do Cierlicka przybył oddział żołnierzy z garnizonu w Cz. Cieszynie. Na chłopskiej furmance wysłanej słomą przewieziono zwłoki lotników do kostnicy cmentarnej. Następnego dnia do Cierlicka dotarła polska komisja wojskowa. Za przyczynę wypadku uznano oderwanie skrzydła wskutek powietrza, które wtargnęło do jego wnętrza. Po tym wypadku komisja międzynarodowa w Berlinie jesienią 1932 r. zdefiniowała to zjawisko jako ”flatter”, czyli samowzbudne drgania. Dzisiaj jest to tematem poruszanym na zajęciach w Dęblińskiej „Szkole Orląt”. Zakonserwowane złamane pnie nazwano „masztami śmierci”, a przy wejściu postawiono bramę z napisem: Żwirko i Wigura start do wieczności. Miejsce upamiętniono jako świeckie sanktuarium ŻWIRKOWISKO.
Transport zwłok do Polski był wielką manifestacją, co umocniło poczucie braterskiej więzi pomiędzy Polakami i Czechami, łagodząc spory międzynarodowe. W drodze, nad samochodami krążyła eskadra 9 czechosłowackich samolotów wojskowych. Pogrzeb Żwirki i Wigury odbył się 16 września 1932 r. Uczestniczyło w nim około 300 tys. osób. F. Żwirko i inż. S. Wigura zostali udekorowani Krzyżami Kawalerskimi Orderu – Polonia Restituta. W 1936 r. odlano dzwon o masie 1,3 tony i średnicy 1,6 metra z wizerunkiem lotników. Władze Czechosłowackie nie wyraziły zgody na jego transport do Cierlicka. Został przetopiony w hucie na potrzeby armii niemieckiej. Jednak dzięki zaangażowaniu Polskich Sił Powietrznych, replika dzwonu, którą w 2012 r. ufundowało Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP, została umieszczona w pobliskim Domu Polskim Żwirki i Wigury. Obaj wielcy lotnicy spoczęli we wspólnym grobowcu na warszawskim cmentarzu na Powązkach w Alei Zasłużonych.
Autorem tekstu jest płk. pil. Stanisław Wojdyła – Prezes Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP Oddział Krakowski