Nadeszła złota, polska jesień. Drzewa i krzewy mienią się różnymi kolorami: żółcią, brązem i czerwienią. W parku i lasach liście spadają, tworząc szeleszczącą pierzynkę. Żurawie już odleciały do ciepłych krajów. Po upalnym i suchym lecie – zgodnie z prawem natury – nastąpiła nieco chłodniejsza aura.
Jesień jest zmienna jak kobieta. Jednego dnia temperatura dochodzi do 25 stopni, a następnego nie przekracza nawet 10 stopni. W te chłodniejsze dni przydają się szaliki i nakrycia głowy. Niedługo przyjdzie zakładać kozaki i ciepłe kurtki. Na razie jednak cieszmy się słoneczną aurą. W południe słońce mocno przygrzewa, lecz jego promienie nie są już tak intensywne jak chociażby miesiąc temu. W te jesienne dni warto wybrać się na spacer do parku lub do lasu. Wprawdzie w pobliskich lasach grzybów jak na lekarstwo, ale można się zrelaksować i pooddychać świeżym powietrzem.
Jesień to okres prac polowych – zasiewu zbóż oraz wykopków: warzyw, ziemniaków i buraków. Niegdyś kopanie ziemniaków trwało kilka lub kilkanaście dni, gdyż odbywało się ręcznie przy pomocy motyki. Zwieńczeniem wykopów było pieczenie ziemniaków w ognisku bezpośrednio na polu. A ileż było przy tym radości! Pamiętam z dzieciństwa smak pieczonych ziemniaków. Smakowały wybornie!
Na temat jesieni powstało wiele utworów literackich. Władysław Stanisław Reymont poświecił tej porze pierwszy tom epopei pt „Chłopi”. Warto do niej sięgnąć, by poznać lub przypomnieć sobie dawne zwyczaje wiejskie np.: kopanie ziemniaków, darcie pierzy, kiszenie kapusty itp.
Jesienna pora skłania do refleksji nad przemijaniem. Prawa natury są nieodwracalne. Czas szybko mija, my też kiedyś przeminiemy…Jaki ślad po sobie pozostawimy? Miłe wspomnienie czy …? Fascynację przemijaniem i związane z nim niepokoje odnajdujemy w poezji Marii Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej. Przykładem jest wiersz „Kobieta, która czeka”:
Czeka, patrzy na zegar swych lat,
gryzie chustę z niecierpliwości.
Za oknem świat zszarzał i zbladł…
A może już za późno na gości?
Z tą porą roku związane są też wiersze Tadeusza Wywrockiego utrzymane w bardzo pogodnej tonacji. Oto jeden z nich, -,,Jak nie kochać jesieni …”.
Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły,
Czekając na swych braci, nad morze lecących.
Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, złotych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy biała mgła otuli zachodzący księżyc,
Kojąc w twym słabym sercu, codzienne zgryzoty.
Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknot za tym, co już nie powróci.
Chryzantemy pobieli dla tych, których już nie ma,
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.
Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego, co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
I w swoim majestacie uczy nas pokory.
Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie.
Rozejrzyjmy się dookoła. Świat jest piękny, a jesień niech niech kusi nas gamą swoich barw.
Halina Bartosiak