Obecnie z docierających do nas doniesień z Ukrainy prawie w ogóle nie ma wzmianek o wojnie. A przecież konflikt zbrojny na wschodzie kraju trwa już siódmy rok. Co dzieje się na wschodzie tego kraju? – to pytanie zadajemy Rafałowi Grzelewskiemu, rzecznikowi Polskiej Akcji Humanitarnej.
Rafał Grzelewski, rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej: Ciągle nie ma nadziei na zakończenie konfliktu. Obowiązujące od kilku miesięcy zawieszenie broni, jest tak często łamane, że niewiele zmieniło się w życiu ludzi, którzy żyją w bezpośredniej bliskości linii frontu. Teraz jest nawet większa koncentracja wojsk i może dojść do dużej eskalacji działań. Ludzie żyją w wielkiej niepewności. A jest to jest pas o długości o 467 km, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi odległość z Białegostoku do Poznania. To obszar o powierzchni 16 tysięcy km2, który rozdziela tereny kontrolowane przez rząd w Kijowie od terenów będących poza kontrolą rządu. Mieszka tam ponad 5 mln osób, z czego aż 3,4 mln wymaga pomocy humanitarnej, żeby w ogóle przeżyć. Zdecydowana większość tych ludzi to osoby starsze i samotne.
Dlaczego właśnie ta grupa jest najliczniejsza?
Rafał Grzelewski, rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej: Kto mógł, ten wyjechał. Ci, co zostali, żyją w nieustannym stresie, wynikającym chociażby z niepewności związanej z bezpieczeństwem. Nigdy nie wiadomo, kiedy i gdzie człowieka trafi pocisk czy odłamek. W niektórych wsiach mieszkają już tylko starsi, schorowani ludzie, nie mogący się samodzielnie poruszać. I to właśnie oni są w najtrudniejszym położeniu.
![](https://glosseniora.pl/wp-content/uploads/fot_01_PAH_Ukraine_packages2.jpeg)
Jak w takiej sytuacji dają sobie radę?
Rafał Grzelewski, rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej: Bardzo często nie dają rady – trzeba to powiedzieć wprost. Brakuje m.in. leków, personelu i sprzętu medycznego. Średnia wieku lekarzy to ponad 60 lat. W związku z pandemią nie działa transport publiczny, więc ludzie nie mogą dotrzeć do lekarza. W najtrudniejszej sytuacji są osoby, które mieszkają w części kraju znajdującej się poza kontrolą rządu. Emeryturę mogą odbierać po drugiej stronie linii rozgraniczenia, a ta – ze względu na pandemię – jest zamknięta. W efekcie ci ludzie zostali pozbawieni środków do życia. Niektórzy w desperacji starają się przejść w miejscach nieautoryzowanych i giną na minach lub zostają poważnie okaleczani. Wydaje im się, że znają miejsca umieszczenia min, ale każde roztopy powodują ich przemieszczanie…
![](https://glosseniora.pl/wp-content/uploads/fot_03_jak-sie-zmiesci_PAH_Ukraine_packages-1024x768.jpg)
Czy ci ludzie mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc?
Rafał Grzelewski, rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej: We wschodniej Ukrainie działają organizacje humanitarne – lokalne i międzynarodowe. My jako Polska Akcja Humanitarna koncentrujemy się obecnie na wsparciu przede wszystkim psychospołecznym, bo ludzie są w bardzo złym stanie psychicznym, żyją w ubóstwie i stałym, przeciągającym się strachu o życie. Oczywiście wymagają też bardzo konkretnej pomocy, więc dostarczamy paczki z żywnością i artykułami higienicznymi. Polska Akcja Humanitarna działa od 28 lat na całym świecie dzięki solidarności i ofiarności polskiego społeczeństwa. Dzięki temu jesteśmy w stanie nieść realną pomoc do miejsc takich, jak te. Więcej na temat naszych działań na www.pah.org.pl
Rozmawiała: Ewa Hołota, PR Manager Stowarzyszenia MANKO i redakcji Magazynu Ogólnopolski Głos Seniora