Pandemia i zamknięcie ludzi w domach spowodowały konieczność podniesienia kompetencji cyfrowych potrzebnych do utrzymywania kontaktów, uczestnictwa w kulturze, nauki itp. Także wśród emerytów. Wiele organizacji, stowarzyszeń, instytucji i samorządów pomaga seniorom w zdobywaniu biegłości w poruszaniu się po sieci. Widać wyraźnie, że seniorzy coraz śmielej korzystają z poczty elektronicznej, cyfrowo przeglądają zasoby muzeów i bibliotek, a także są obecni w mediach społecznościowych, gdzie mogą dawać upust swoim pasjom, prezentując na przykład własną twórczość, jak i utrzymywać częste kontakty z rówieśnikami.
Wiedzą o tym także specjaliści od promocyjnych sprzedaży. Opiszę w tym miejscu swój przypadek. Na Facebooku znalazłem informację z zapytaniem, czy chcę zupełnie bez żadnych zobowiązań otrzymać od autora postu książkę kucharską z przepisami na zdrową kuchnię. Któż by nie chciał – pomyślałem. Zgłaszam więc swój akces. Ku mojemu zaskoczeniu nie da się przejść rejestracji bez podania wieku i numeru telefonu. Trochę mnie to zastanowiło, ale wytłumaczyłem sobie, że przy wysyłce książki numer mojego telefonu potrzebny będzie kurierowi. Więc podaję.
Za kilka dni dzwoni nieznany mi numer. Pani, powołując się na moje zgłoszenie do akcji rozdawania książek, informuje, że aby dostać książkę muszę, wziąć udział w pokazie online. Następnie pyta, czy mam komputer i jaki, czy jest w nim zainstalowany głośnik z mikrofonem i kamera. Kiedy zaczynam wyrażać swoje wątpliwości i próbuję wycofać się z udziału w prezentacji, pani do książki dorzuca na zachętę „nowoczesny ekspres do kawy” za udział w pokazie razem z żoną.
Chwilę po zakończeniu rozmowy – jest przecież sieć, w której trudno się ukryć – już wiem, że to firma znana od lat z organizacji pokazów z garnkami, pościelą z wełny etc. Czytam też opinie, oczywiście niepochlebne. Mimo wszystko o umówionej porze jestem gotów. Są jakieś problemy techniczne z połączeniem: a to głos, a to obraz, a to jedno i drugie. Wreszcie udaje mi się dołączyć do pokazu. Widzę panią przygotowującą smaczny i zdrowy – w co nie mam podstaw wątpić – posiłek. Kiedy jednak pani informuje, że sprzęt, za pomocą którego taki świetny posiłek można przygotować, kosztuje osiem tysięcy złotych, mija mi chęć na dalsze uczestnictwo. Dalej jest – co znam z wcześniejszych pokazów na żywo – informacja o promocjach dla nas, czyli uczestników dzisiejszego pokazu na podstawie specjalnie przydzielonych nam przed pokazem kodów. W tym momencie nie mam już ochoty słuchać i oglądać, bo wiem doskonale, co będzie dalej.
Jedno, co mogę powiedzieć o wysiłkach firmy organizującej pokaz, to wkład w edukację informatyczno-internetową uczestników. Ale cena, jakiej żądają za tę naukę, jest chyba zbyt wygórowana.
Autor tekstu: Andrzej Zawadzki