Korzystając z pobytu wypoczynkowego w Łebie, piaseczyńscy seniorzy wybrali się do Trójmiasta. Wszystko zgodnie z hasłem: Na zwiedzanie kraju nigdy nie jest za późno. Wyjazd w tej porze ma jeszcze tę zaletę, że trasy turystyczne, no może poza słynnym „Monciakiem” w Sopocie, są prawie puste. Na parkingu dla autokarów był – oprócz naszego – tylko jeden autokar! Wszędzie zatem bez tłoku i zbytniego pośpiechu. Słynny „Sąd Ostateczny” Memlinga, jedno z najbardziej znanych dzieł sztuki w polskich zbiorach, przed który było trudno się kiedyś dostać, mogliśmy obejrzeć nawet z chwilą zadumy. W programie jednodniowego wyjazdu zmieściły się więc wszystkie „żelazne” punkty pobytu w Trójmieście. Przy okazji wiele ciekawych informacji, jak chociażby ta o środkach na sfinansowanie budowy przedwojennego portu w Gdyni. Skąd nowo powstałe państwo wzięło pieniądze na taką inwestycję? Zastosowano mianowicie, o czym niewiele osób wie, ciekawy plan, który dziś nazwalibyśmy „inżynierią finansową”. Rząd ustanowił mianowicie monopol zapałczany, a prawa do przychodów z niego sprzedał Szwedom na wiele lat naprzód. W ten sposób pieniądze na budowę gdyńskiego portu pojawiły się natychmiast. Inną sprawą jest to, że zapałki w przedwojennej Polsce były drogie, ale w ten sposób naród zrealizował tak potrzebny projekt.
Takich ciekawostek było znacznie więcej, bo i punktów programu było wiele, z koncertem organowym w Katedrze Oliwskiej włącznie. Gdańsk i jego zabytki zawsze, niezależnie od tego, po raz który się je ogląda, robią wrażenie. Zresztą, niech mówią zdjęcia.
Nasz wyjazd był zarówno wyjazdem integracyjnym, bo oprócz seniorów z Piaseczna brali w nim udział inni seniorzy, jak też międzypokoleniowy. Najmłodsza uczestniczka, która zresztą bardzo dzielnie znosiła trudy forsownego spaceru, miała lat nieco ponad pięć.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Zawadzki